wtorek, 29 maja 2012

Czekając Na Beatyfikację


28 maja 1981 roku w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego odszedł do wieczności Sługa Boży ks. Stefan kardynał Wyszyński, zwany Prymasem Tysiąclecia. Jego ogromna praca i męstwo w czasach najcięższego reżimu komunistycznego pozwoliło przetrwać naszemu narodowi tę trudną próbę dziejową. Obecnie trwa jego proces beatyfikacyjny. Prymas Wyszyński dla każdego z nas może być przykładem życia w wolności, niezależnie od panującego wokół zniewolenia, a także wiary silniejszej od budowanej ludzkimi rękami totalitarnej machiny niszczącej człowieczeństwo. Nic więc dziwnego, że tak wielkiego człowieka obrał sobie za patrona 1 Szczep Garwolińskich Skautów Europy. W 31 rocznicę śmierci kardynała harcerze wraz z wilczkami i wędrownikami uczestniczyli w mszy św. w intencji rychłej beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia w kolegiacie pw. Przemienienia Pańskiego, a po liturgii rozdawali parafianom karteczki z wybranymi myślami z jego nauczania. Następnie na placu przykościelnym odbył się krótki apel okolicznościowy w trakcie którego szczepowy Jerzy Żochowski przypomniał garwolińskim skautom sylwetkę kardynała oraz zachęcił do korzystania z jego wciąż aktualnego dorobku. 


dh Krzysztof Olaf Żochowski HO
przyboczny



***


Modlitwa o beatyfikację księdza Stefana Kardynała Wyszyńskiego Prymasa Tysiąclecia


Boże w Trójcy Świętej Jedyny, Ty w swojej niewypowiedzianej dobroci powołujesz ciągle nowych apostołów, aby przybliżali światu Twoją Miłość. Bądź uwielbiony za to, że dałeś nam opatrznościowego Pasterza Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia.
Boże, źródło wszelkiej świętości, spraw, prosimy Cię, aby Kościół zaliczył go do grona swoich świętych. Wejrzyj na jego heroiczną wiarę, całkowite oddanie się Tobie, na jego męstwo wobec przeciwności i prześladowań, które znosił dla imienia Twego. Pomnij, jak bardzo umiłował Kościół Twojego Syna, jak wiernie kochał Ojczyznę i każdego człowieka, broniąc jego godności i praw, przebaczając wrogom, zło dobrem zwyciężając.
Otocz chwałą wiernego Sługę Twojego Stefana Kardynała, który wszystko postawił na Maryję i Jej zawierzył bez granic, u Niej szukając pomocy w obronie wiary Chrystusowej i wolności Narodu. Ojcze nieskończenie dobry, uczyń go orędownikiem naszych spraw przed Tobą. Amen. Pokornie Cię błagam, Boże, udziel mi za wstawiennictwem Stefana Kardynała Wyszyńskiego tej łaski, o którą Cię teraz szczególnie proszę...

Nihil obstat do prywatnego odmawiania
Kuria Metrop. Warszawska 24 Vl 83 nr 4792/K
Ks. Stefan Piotrowski, wikariusz generalny
Ks. Stanisław Pyzel, notariusz

źródło: http://www.nonpossumus.pl/

poniedziałek, 7 maja 2012

Biwak Żubra


Wszystko zaczęło się wiosennego poranka. Słonecznego, wiosennego poranka. Ciepłego, słonecznego, wiosennego poranka. Wojtuś bawił się z kolegami w policjantów i złodziei. Jako wzorowy stróż prawa szybko uwięził wszystkich rabusiów (czyt. zakopał ich w piaskownicy). Wtem na ramieniu trzyletniego Wojtusia usiadł trznadel i począł ćwirkać coś do wojtusiowego uszka. Wojtuś oczywiście nic nie zrozumiał, ale 13 lat później był przekonany, iż musi zorganizować biwak zastępu.
Wymęczeni drogą skauci wysieldli z autobusu, gdzie przywitał ich czołowy Żubra:
- Chodźcie! - i poszli.
Szli tak nocką ciemną, aż przed ich oczyma zamajczył się celi ich tułaczki.
- To zwidy? A może fatamorgana?!
- Nie, to plebania.
Drzwi otworzyły się lekko po czwartej próbie wywarzenia ich. Uchylił je ksiądz i nieco zaskoczony zaproponował, by następnym razem spróbować również ciągnięcia, gdyż tego piątkowego wieczoru celowo zostawił je otwarte, wiedząc o przybyszach z północy. Biwak bowiem odbywał się na południu. Ksiądz wskazał nam miejsce do noclegu, lecz chwilę poźniej zniknął razem z aretyńską wazą, która dotychczas stała w salce przeznaczonej na nocleg.
- Nie chała... znaczy się; nie hałasować. - rzekł czołowy, widocznie już zmęczony wcześniejszymi sprawami organizacyjnymi.
- Jutro...
I wszyscy zasnęli, bo byli zmęczeni.
Trrrrryyyyyń! Trrrrryyyyyń!
I nagle zerwali się wszyscy ze śpiworów jak jeden mąż, a raczej ze wszystkich zerwał się tylko jeden mąż, gdyż reszta smacznie spała, a jemu pilno było do toalety. Minął kwadrans i już wszyscy się zbierali do śniadania.
- ... a na drugie śniadanianie było...
- Basta! Jeszcze żeś nie zrobił pierwszego, a już śpiewasz o drugim!
Po posileniu się wyruszyli dzielni skauci na eksplorację wsi. Pod studnią dołączył do nich również drugi zastęp, lokalni zawiszacy. Gdy już nie było zakątka, gdzie by nie wsadzili swojego nosa (Paszoł z mojej sypialni!) postanowili udać się do lasu. Tam oddali się zmaganiom. Przygnębienie, zmęczenie, apatia... Tego nie było! W lesie aż unosił się duch walki, wigoru i radości. Po tych harcach, harcerze potanowili coś przekąsić.
- Co dziś jemy?
- Nie żyjesz po to aby jeść, ale jesz po to aby żyć.
- Złote słowa.
- W sumie też jestem głodny.Chłopaki wyciągajcie, co macie! Będzie uczta.
Każdy spojżał po drugim lekko zmieszany. Zastępowemu z każdym momentem topniał pogodny wyraz twarzy. Zza pagórka: bowiem był to las poprzecinany wąwozami niczym czoło pana, który wygonił nas ze swojej sypialni; rozległ się donośny głos.
- Ja mam!
Była pomidorówa. Smaczna też. Uwzględniając podział na strefy czasowe, to w Londynie przed kwadransem każdy szanujący się obywatel siorbnął sobie troszkę herbaty. Wracali już skauci z lasu, by zdążyć na Mszę św. Gdy kończył się dzień, w którym Bóg stworzył zwierzęta lądowe i człowieka (sobota) harcerze udali się z powrotem do miejsca noclegu.
- To zwidy? A może fatamorgana?!
- Nie, to plebania. To już nie jest śmieszne.
To prawda. Nie było już w tym nic zabawnego. Harcerze już nie potrzebowali interwencji księdza przy drzwiach, dzięki temu mieli więcej czasu na gry izbowe i podsumowanie. Potem jeszcze kolacja.
- Mniam!
Ognisko w salce okazało się spalonym pomysłem. Yyy, także tego... Zastąpiliśmy je więc grami z ekspresji i popisem dowcipu i sztuki oratorskiej.
Trrrrryyyyyń! Trrrrryyyyyń!
Tym razem zerwało się już dwóch, jednak zanim zdecydowali który pierwszy, reszta zdążyła już zażyć porannej toalety. Chwilę później byliśmy już na niedzielnej Mszy św. Nasz transport miał zjawić się o 9:07, więc śniadania nie omineliśmy. Pożeganliśmy się z księdzem i czołowym, którzy mieli zostać na południu, a wyruszyliśmy do dom, w jak najlepszym duchu.
- ... tańczę aż mnie bolą kolana...
- Basta!

czwartek, 3 maja 2012

Wielkie Harce Majowe - Zbaraż 2012


Tegoroczne Wielkie Harce Majowe odbywały się w okolicach wsi Karolinka niedaleko Czerska, w dniach 27 kwietnia-1 maja. Zastępy z całej Polski zebrały się aby razem odwzorować mały kawałek powieści Ogniem i Mieczem, które zresztą były tematem przewodnim tegoż zlotu. Oprócz naszych rodaków zagościli u nas także chłopaki z Hiszpanii, Ukrainy i Białorusi. W ciągu tych kilku dni około 850 harcerzy zostało podzielonych na hufy:

Liturgika, Topografia, Ekspresja, Kucharzenie, Broń, Machiny Oblężnicze i Rzemiosło Świeckie.

Każdy z nich miał przydzielone swoje zadania. Zastępy odpowiedzialne za machiny oblężnicze (tak jak zastęp Orzeł z naszej drużyny) musiały zbudować katapultę, którą później należało zabrać do Zbaraża. Każda machina przechodziła później swego rodzaju test-konkurs. Na początku oceniany był wygląd-ale to poza konkursem :D Pierwszą konkurencją był strzał balonikiem z wodą. Trzeba było strzelić jak najdalej. Drugim zadaniem był slalom. Niestety naszej machinie odleciało koło. Na szczęście dało się to naprawić.
Aby panował duch nie tylko harcerski, ale też chrześcijański, jak zawsze towarzyszyli nam duszpasterze. Codziennie ktoś odprawiał nam mszę, a także można było przystąpić do sakramentu spowiedzi. Miłym zaskoczeniem byli także bracia benedyktyni którzy zgodzili się nas pobłogosławić, oraz wręczyć nam medaliki św. Benedykta.
Na nasze szczęście/nieszczęście panowała słoneczna pogoda. Było naprawdę ciepło, ale czasem aż za bardzo. Z pomocą przyjechała do nas straż pożarna aby w dwa upalne dni oblać nas chłodną (lodowatą :D ) wodą.
Na sam koniec naszych Wielkich Harców Majowych 2012 odbył się uroczysty apel, na którym wręczono wstążki za osiągnięcia w hufach, oraz, co najważniejsze, za wygraną na harcach. Warto wspomnieć, że zastępy Jastrząb i Żubr zdobyły wyróżnienia w hufach (odpowiednio) Ekspresja i Liturgika.

Wielkie Harce Majowe odbywają się co 2 lata, ale na następnych nie zobaczymy się już w tak licznej grupie. Za dwa lata odbędzie się EURO JAM na którym można spodziewać się nie prawie 1000 harcerzy, ale prawie 10 000 harcerzy i harcerek z całej Europy w jednym miejscu. No cóż .To chyba koniec relacji z WIELKICH HARCÓW MAJOWYCH 2012.
Do zobaczenia za 2 lata.
dh Maciej Makulec
Zastęp Orzeł