wtorek, 8 lutego 2011

II Wyczyn Zastępu Żubr

Słońce chyliło się już ku zachodowi. Ciemnokrwiste połacie sklepienia miały za chwilę zniknąć w mroku, który zimą kradnie najwięcej dnia. Jeszcze tylko

krótka agonia słońca i dzień miał się pogrążyć w niebycie. W lesie od dawna panował półmrok. Można pomyśleć, że bór był już pusty. Jednak dłużej nasłuchując dało się stwierdzić, że coś mąci naszą ciszę. Idąc w kierunku odgłosów, stawały się one coraz wyraźniejsze. Gdy już zbliżyło się na odpowiednią odległość, dawało się zidentyfikować padające słowa, a raczej komendy. „Lep teraz kulę!”; „Zaczekaj, bo zepsujesz!”; „Brawo!”. W końcu podążając szlakiem gdzie jedynym drogowskazem

jest słuch, zauważało się krzątające się sylwetki. Wygląją miło. Nie, to nie są zbójcy. Na pewno. Może zagadać?

„- Pochwalony Jezus Chrystus!”

„- Na wieki wieków!”

„- Któż wy?”

„- Skauci Europy.”

„- Harcerze...”

„- Oczywiście. Z żubrem jako totem.”

„- Solidny zwierz. A cóż to robicie w tym lesie nie bacząc na porę? Nie boicie się wilków?”

„- Nie boimy, nie boimy. Śnieżny domek lepimy z białego, jako wyczyn w Wielkie

j Grze. Czasy niepewne. Nie wiadomo, co przyniesie jutro. Nie daj Boże odwilż i wszystko runie. Dlatego trzeba ukończyć dzieło jeszcze dziś.”

Patrząc w bok widać było wesolutkie, acz trochę zmęczone twarze pozostałych budowniczych. Rzeczywiście za nimi stało igloo. Wydawało się solidne i mocne. Było ogromne.

„- A więc nie będziecie tu mieszkać?”

„- A gdzież tam! Budujemy to by wzmocnić naszego ducha harcerskiego. A przy okazji mamy szansę do konkurencji.”

„- Z kim to?”

„- Z innymi zastępami z całej Polski. W narodowej grze „Ostrogi”. Jest to nasz wyczyn w tym okresie. Inni podjęli się przeróżnych rzeczy. My wybraliśmy tę śnieżną chatkę.”

„- Dużo osób pomieści?”

„- Zaiste legion cały.”

„- Mocna rzecz...”

„- Zbudowana ze śniegu, potu i zapału serc naszych. W pojedynkę samemu nie osiągnie się takiego poziomu. Potrzeba całego zastępu, by taka „rzecz” powstała. Nie prosta rzecz zbudować tak wielkie igloo, ale razem można bardzo wiele. Mimo przeciwności jakoś się udaje.”

„- Prawda, prawda. Nie jest tajemnicą, że praca w zgranej grupie prócz lepszego efektu, daję jeszcze przyjemność większą”

„- Oczywiście. Na szczęście dziś nam pogoda sprzyja. Białe się lepi ze sobą i można z niego tworzyć śnieżne kule, które, z kolei, są świetnym materiałem budulcowym. Nie wydaję się to skomplikowane. Ale pozory mylą. Trzeba dużo wyczucia by biały domek postawić. Gdy się go robi źle od początku; w końcu runie. Bach! I zostaje tylko kupa śniegu.”

„- Rację macie. Jeszcze z ciekawości; jaki wasz stan?”

„- Siedmiu.”

„- W tylu to i śnieżny pałac byście pewnie zrobili. Czas już na mnie. Powodzenia.”

„- My też już kończymy. Z Bogiem!”

„- Z Bogiem.”

Noc zapadła. gdyby jeszcze trochę poczekać, dało by się zobaczyć wracających skautów, mających wesolutkie, choć zmęczone oblicza. Ich oczy świeciły dumą. Powód dumy zostaw

ili za sobą. W lesie. Tam, gdzie jego miejsce.


Mikołaj

3 komentarze:

  1. Podoba mi się bardzo! Wyczyn, igloo, tekst i zdjęcia rzecz jasna! Wszystko! Żubr jest wielki!

    Wasz Szczepowy

    OdpowiedzUsuń
  2. Dołączam się do komentarza Vavy. Cóż za styl literacki ;) sam Mickiewicz takiego by się nie powstydził.

    Wasz przyboczny

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobry tekst, wyrazy uznania dla Mikiego :D

    Wasz, Sławek :D

    OdpowiedzUsuń